Dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze! Czyżby taka tematyka się przyjęła? 🙂
Dzień 2
Lato na Warmii chyba robi sobie z nas jaja. Deszcz, ledwo 15 stopni. Ciśnieniowcy padają jak muchy.
Dyżur w zespole S
(Zespoły Ratownictwa Medycznego dzielą się na S, czyli jeździ dwóch ratowników medycznych [lub ratownik medyczny z pielęgniarką] lekarz i na P, czyli 3 ratowników medycznych)
W sumie ranek jak to ranek. Wybija godzina 7, czas zjeść jak najszybciej śniadanie, bo jak przyjdzie wezwanie to herbata, która stoi godzinę nie jest już taka dobra. W sumie stresik nadal jest. Dlaczego? S-ki są różne. Albo zespół będzie do bani i będę się męczyć przez 12 godzin, albo wręcz na odwrót. Chyba ktoś nade mną czuwał. Team okazał się wybitny.
„Mężczyzna z niedrożnością, nie chodzi”
No dobra, lecimy. Dziękuję wszystkim siłom na tym świecie, że było to pierwsze mieszkanie w bloku, gdyż pan był dosyć… duży. No ale nic. Faktycznie w okolicy lewego talerza biodrowego wyczuwalna palpacyjnie twardość. Na szczęście pacjent w normalnym kontakcie logicznym, zadbany, z opieką więc chociaż to. Wiecie dlaczego wspomniałam o zależności między mieszkaniem na najniższym piętrze a masą pacjenta? Gdyż nasz skład tego dnia to 3 kobietki i jeden mężczyzna. No sobie wyobraźcie sami, mimo wszystko. No to siup (a może i nie takie siup) pana na pałatkę, z pałatki na nosze, do karetki i heja do szpitala. No i fajnie.
Aż się wierzyć nie chce jak się patrzy za okno. Listopad w środku lipca. A w radiu VOX FM. Tylko tłuc głową w ścianę.
„Zasłabnięcie, nadciśnienie”… Co ja pisałam wcześniej? Ciśnieniowcy padają jak muchy?:)
Miło, że chociaż sklep, w którym ta pani zasłabła, był praktycznie skrzyżowanie dalej. Okej, wchodzimy. Faktycznie babuleńka słabiutka, leży na ławce. Inna kobieta się nią zajęła. Jak widać, znieczulica nie dopadła jeszcze 100% społeczeństwa. No to panią do karetki. Szybki monitoring – ciśnienie podwyższone, ale to żadna niespodzianka.
– Moja córka była pielęgniarką, także wiem, jak ciężko pracujecie.
– Ale to chyba jeszcze po tej szkole pielęgniarskiej?
(ul. Mariańska, kiedyś kończyło się specjalne szkoły, nie studia)
– Tak, tak… Wy jesteście dobrzy ludzie, do nieba was pociągną. Dziękuję.
Tak, to są te momenty, w których przełykasz ślinę i wiesz, że chcesz to robić.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że tak leje. Przy okazji dobijam się kryminałem, w którym znalezione kości należą do ofiary, którą po prostu rozpuszczono. Może powinnam się przejść do psychiatryka leżącego dosłownie po drugiej stronie ulicy?
„Zawroty głowy, wymioty, zasłabnięcie.”
Miejsce zgłoszenia? Brama główna cmentarza. Eheheheheeehheh
Bomby! IO IO IO IO IO IO IO
Wsio się zgadza. Pani siedzi przy jednym ze stoisk ze zniczami. Pod pachę i dwa kroczki do karetki.
– Pani czuje kołatanie. Zróbcie EKG.
Elektrody raz, dwa, trzy. Myk, myk, myk i dajemy wydruk. AF, bingo.
(AF – migotanie przedsionków. Szybka i nieuporządkowana czynność przedsionków, której częstość jest większa niż 300 uderzeń/minutę i nie może dojść do 600. Migotanie ma jeszcze sowie podziały i blablablabla…)
Ciśnienie, saturacja, tętno, cukier i do szpitala. Więcej nie możemy zrobić. Ogólnie pacjentka też bardzo wdzięczna. Dzień miłych pacjentów? Niemożliwe.
Czasami mówi się, że jest się niezdecydowanym jak kobieta w ciąży albo podczas okresu. Bo nagle cudownym sposobem wychodzi słońce. A co do cudów to…
„Leży, nie odpowiada”
Podjeżdżamy na miejsce. Jeszcze nie zdążyliśmy zahamować, a cały zespół wydał z siebie takie piękne „ECH”, jakby ktoś nimi dyrygował. Kwintesencja ratownictwa panie i panowie.
Leży pod ławką, śpi, cały uwalony w ziemi i w kupie. Jak on to zrobił, że tak równomiernie rozeszła mu się po wewnętrznej stronie butów? Kminiliśmy to przez cały czas jak ogarnialiśmy tego gościa. Kierownik zespołu nawet się nie męczył, od razu zadzwonił po odpowiednie służby.
– Dooobra, wstawaj pan!
Wzięliśmy go za chabety i posadziliśmy na tej ławce. Miał ze sobą jedną kule, więc i ją położyliśmy obok niego. Oczywiście, że się ocknął. W ciągu 5 minut mieliśmy tylu gapiów, że głowa mała. Ludzie życia nie mają?
– Puśśśće mnie! Bo wam przy…fasole!
…
– Alkohol dzisiaj był?
– Niijjee…
– Aha. Czyli to tak teraz halny wieje, nie?
– No b to jeeess… neuropatia cuukrzycowa!
– Aaa, a od czego taka neuropatia się robi?
– Oood alkoholu!
– A to ci niespodzianka.
– Podwieźzie mnie na Poprzeczną
– My nie taksówka, proszę pana.
– Ale ja chdzić nie mogę.
– No bardzo mi przykro.
…
Gościu próbuje wstać. Chyba zaczął ogarniać, że jednak kochani ratownicy nie odwiozą go do domu. Jeden boczek, drugi boczek. Jedna nózka i…
– Eeeee, puść mnie! Idę do domu.
– Ale przecież pan mówi, że chodzić nie może, a teraz nagle chce iść? Hej, patrzcie! Cudowne uzdrowienie, odzyskana władza w nogach!
– Ja nie będę z Metalowej zasuwał!
(Izba Wytrzeźwień na ul. Metalowej)
– No to trzeba było nie odwalać.
Po dobrych 20 minutach przyjechali niebiescy. Aż nas zespół ścisnęło. Do takiego zgłoszenia najnowszym autem? Wysiedli i…kuuurde. Ależ ten jeden był przystojny. Nie mogłam się z partnerką przestać patrzeć i obgadywać kolesia.
– Panowie, jeju. Trzeba było trzecią klasą przyjechać. Przecież nie będzie go wrzucać do takiej fury.
Pogadaliśmy, pożartowaliśmy, wracamy do bazy.
„Utrudniony kontakt”
Ciśniemy, bo to już zaraz czas kończyć dyżur. Podjeżdżamy do ładnego domku w podmiejskiej miejscowości. Wchodzimy, a tam pani sobie leży, uśmiecha się, kontakt normalny, wszystko spoko. AHA. Lekarz zbadał podstawowe parametry, wszystko jak najbardziej w porządku.
– Dzwoniliście państwo po lekarza rodzinnego?
– No tak, ale powiedział, żeby zadzwonić po karetkę…
Kierowca wyszedł z pomieszczenia, ratowniczka złapała się dyskretnie za głowę, ja oparłam się o framugę, a biedny lekarz musiał wszystko tłumaczyć i zapewniać, że wszystko jest w porządku i pani może zostać w domu. Zobaczcie jacy ci lekarze rodzinni mają umiejętności. Zamiast samemu ogarnąć pacjenta to każą dzwonić po karetkę. Cycki opadły mi pierwszego dnia, to opuściłam chociaż torbę z lekami. Jeżdżący POZ. To się robi z karetki pogotowia.
Kochanie, podziel się jeszcze tytułem tego kryminału. Będzie co na praktykach czytać, he!
@+
Dziena.
„Ależ ten jeden był przystojny. Nie mogłam się z partnerką przestać patrzeć i obgadywać kolesia.” – oj było zagadać, nie gryzę 😆
A tak serio to naprawdę fajnie się czyta i cieszę się, że jest to bardzo luźne co łączy się z lekkim czytaniem! Wisienką jest to, że ja jako czytelnik (też z Olsztyna) napotykając na takie elementy jak „ul. Metalowa” to jeszcze bardziej wciąga ^^ Cieszę się, że trafiłem na ten temacik!
Pisane z bananem na twarzy, pozdrowionka!
IO IO IO IO IO where is kolejne dni?
IO IO IO IO IO czekam na więcej bo to jest ciekawe i zarazem śmieszne 😆
Dzisiaj albo jutro będzie. Muszę się zmusić, a obecna robota w fabryce + obrzydliwa pogoda mnie trochę zabija. :<
Aliya:
No ta, nie mam co robić, tylko się jeszcze Tobie chwalić, bejbe. A może wydrukować Ci i wysłać z autografem? 😆 A praktyki najlepsze!
Nawet się nie pochwaliłaś, że piszesz!
Szanuję i współczuję Wam takich praktyk.
Dobra inicjatywa wobec tego wszystkiego! Choć czytając to miałem przed oczami wspomniane ,, Na sygnale ,, gdyż jestem tego fanem, a sama historia mnie zaciekawiła. Pozdrawiam i spełnienia marzeń wobec tego co robisz! 😆
Niech ta karetka dalej jeździ po forum, niech tak zwany zwykły gracz spojrzy na pracę karetki od wewnątrz. Jest to bardzo, ależ to bardzo pouczający materiał. Ja z mojej strony mogę tylko za to podziękować i niniejszym to Autorce czynię.
No dobre to Moniczka, dobre.
Sam mam raczej negatywne (co zapewne pamiętasz z postu na fb) wspomnienia ze współpracy z ratownikami, kiedy przyjechali po Meno, ale nie da się ukryć, że każdy człowiek ma swoje limity, a z tego, co piszesz, to nie oszczędzają was. Jestem ciekawych kolejnych historii. <3.
To ja się nie mogę doczekać bo świetne to jest 😆 Te dwa dni to już kilka razy przeczytałem zamiast kończyć Władców Pierścieni 😆
Pomysł dobry, realizacja nawet niezła 🙂
Pozdrawiam.