Ciężko czasami opisywać to co dzieje się na SORze, gdyż dzieje się bardzo dużo. Pacjenci przewijają się przez oddział, jest ich w ciągu dnia bardzo wielu. Części z nich nawet można przy dobrych wiatrach nie widzieć na oczy, jeśli zostaną dostatecznie szybko położeni na salę, którą akurat się nie opiekuję. W karetce było łatwiej. Przyjeżdżało się na miejsce zdarzenia, gdzie najczęściej działo się najwięcej, potem ogarnięcie pacjenta od A do Z w ambulansie i transport do szpitala, podczas którego można było dowiedzieć się całej historii życia poszkodowanego, gdy był odpowiednio rozmowny.
Obecność policji na naszym oddziale to nic specjalnego. Wypadki w pracy, komunikacyjne, osoby przywiezione po jakiś dragach – wtedy nas koledzy w niebieskim odwiedzają, by dopełnić swoje procedury. Tym razem było podobnie, akurat wtedy byłam bardziej obserwatorką wydarzeń. Przyjechał pacjent, został ogarnięty. Przyszedł czas na podbicie się w policyjnych dokumentach. Kolega machnął parafkę, klepnął pieczątkę. Wszystko było okej, gdyby nie to, że parafka przedstawiała się jednoznacznym znakiem „JP”. Policjanci patrzą się na niego, już hejt w oczach. Kolega zdezorientowany nie wie co zrobił, totalnie nieświadomy. Patrzy na nich, na dokument i takie:
– Aaa, bo ten, JP! To moje inicjały! Patrzcie.
Szybkie zerknięcie na identyfikator. Oni w śmiech, my w śmiech, pacjent w śmiech i się brechtamy.
***
A teraz popatrzmy jak zezwierzęca się człowiek pod wpływem bardzo popularnej substancji odurzającej.
Najpiękniejsze uczucie? Gdy przychodzisz rano na dyżur i na dzień dobry pacjent wita Cię słowami:
– Wy *nazwa pani lekkich obyczajów* ❗ ! Zabijacie ludzi ❗ *brzydka prośba na by się odczepić* ode mnie, *ponownie pani lekkich obyczajów* ❗
Ach, poezja. Nie ma to jak miłe rozpoczęcie dnia ciepłą kawusią otaczając się niesamowicie rozwiniętym słownictwem. Oczywiście nie mogąc przegapić tego pięknego przedstawienia, poszłam do pomieszczenia, z którego wydobywały się te dźwięki. Diagnoza postawiona bardzo szybko – dopalacze. Pacjent bardzo agresywny. Decyzja o zastosowaniu przymusu bezpośredniego. Trzymamy go w trójkę, czwarta osoba przypina pasy do łóżka. Nie sprawia nam to przyjemności, ale bez tego, rozwaliłby cały oddział, znokautowałby nas i resztę biednych pacjentów. Skubany zaczyna na nas pluć. Nie będzie ćpun pluł nam w twarz, hej! No, my nie będziemy się tak bawić. Zasłaniamy sobie elegancko parawanik a za nim szybka pacyfikacja. Jedna osoba bierze maseczkę, taką co chirurdzy podczas operacji na twarzach mają, podchodzi od strony głowy, by tamten jej nie zauważył i zwinnym ruchem nakłada ją na twarz i związuje. W sumie stwierdziliśmy, że druga także się przyda. Bezpieczeństwo nasze przede wszystkim. Nie wiadomo, czy na coś poważnego nie choruje. Druga osoba w międzyczasie podaje nasze ukochane benzodiazepiny*. 🙂 Typ usypia, a my odsłaniamy parawanik.
Gdy już po jakimś czasie trochę przetrzeźwiał słychać było:
– Proszę, odsłońcie mi twarz! Ja oczu nie otworzę, nie będę się na was patrzył, ja przepraszam. *pani lekkich obyczajów* do *przyrodzenie męskie*! PUŚĆCIE MNIE!
Później był tylko skowyt i płacz. My to wiadomo, luz. Na nas takie rzeczy nie działają. Ale jak przerażeni są czasami pacjenci, którzy potem będąc na oddziale muszą słuchać takiego idioty to masakra. Także wiecie, jeśli ktoś z was kiedykolwiek zastanawiał się czy kiedykolwiek łyknąć coś takiego, to nie polecam.
***
Szybki strzał.
Pacjent naprawiany na sali zabiegowej z powodu ran na twarzy. Jakiś niefortunny wypadek na rowerze.
– No, proszę pana. Teraz pan długo nie zagra w żadnej reklamówce, hehe.
– Jedyna reklamówka jaka może być teraz potrzeba to na głowę, eheheh.
Śmieszki heheszki, gdy nagle pacjent się odzywa:
– Ale…ale ja jestem viceprezydentem miasta…
Ups. Kurtyna.
***
Któregoś dnia dostajemy zgłoszenie na radio, że karetka wiezie do nas pacjentkę w ciężkim stanie z obrzękiem płuc.** Gdy przychodzi taki moment wtedy wśród naszej ekipy włącza się mobilizacja. Co się dzieje za zamkniętymi drzwiami sali R? Przygotowanie monitora, sprawdzenie czy wszystko w nim działa, gdyż każdy parametr w takim momencie jest bardzo ważny, a potem nie ma czasu na latanie po sali i szukanie działającej części. Przygotowanie podstawowych leków, by podać je dosłownie natychmiastowo i ogarnięcie innych sprzętów by były w gotowości, np. zestaw do intubacji, odplątanie kable od EKG, pełny zestaw do pobierania krwi.
Wjeżdżają. Widać na pierwszy rzut oka, że jest bardzo niedobrze. Od razu zespół karetki przywozi nam pacjentkę na salę i pomaga przemieścić ją z ich noszy na nasze łóżko. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Jestem ja, koleżanka doświadczona koleżanka – ratownik medyczny i prześwietna lekarka. Pacjentka bardzo ciężko oddycha, podnosimy oparcie bardzo wysoko, podajemy od razu tlen. Doktor osłuchuje płuca kobiety. W tym czasie z koleżanką podłączamy mankiet od ciśnieniomierza, pulsoksymetr***, robimy EKG, zakładamy wkłucia, pobieramy mnóstwo krwi do badań.
– Pani gaśnie spójrz na źrenice, zauważa doktor.
Rzeczywiście pacjentka robi się coraz bledsza, chłodniejsza, a wspomniane źrenice zaczynają się rozszerzać (poważne niedotlenienie). Wytrzymaj, kobieto! Szybka diagnoza – potwierdzenie obrzęku płuc. Decyzja o leczeniu:
– Dawać furosemid!
Nic więcej nie możemy zrobić, czekamy w zniecierpliwieniu. Po chwili doktor znów osłuchuje płuca:
– Jest lepiej, poprawia się.
Po chwili widzimy jak nasza pani nabiera kolorów, zaczyna powoli logicznie z nami rozmawiać. Nie ma na co czekać, wieziemy na oddział intensywnej opieki kardiologicznej, gdyż przyczyna sercowa spowodowała obrzęk. Podczas kilku chwil oczekiwania na windę dzieją się rzeczy cudowne. Stan pacjentki zmienił się praktycznie o 180 stopni. Świadoma tego co przed chwilą się z nią działo, dziękowała nam kilkukrotnie. Gdy przekazywałyśmy ją już na łóżko docelowego oddziału i już zwijałyśmy swój sprzęt, pożegnała nas wysyłając buziaczki mówiąc, że jesteśmy wspaniałe.
A my co? Kilka minut zanim złapałyśmy windę na przeanalizowanie przypadku, reset i powrót do przyjmowania kolejnych pacjentów. Milszych bądź nie. I nieważne, że ostatnie chwile były nerwówką.
*Benzodiazepiny – grupa leków o działaniu uspokajającym, przeciwlękowym, nasennym, przeciwdrgawkowym. Przedstawicielami tej grupą są m.in. midanium, relanium, clonazepan.
**Obrzęk płuc – stan, w którym w pęcherzykach płucnych zamiast powietrza zaczyna gromadzić się płyn, z naczyń krwionośnych, który stopniowo utrudnia wymianę gazową. Rozwinięty może spowodować brak możliwości oddychania i doprowadzić do zatrzymania krążenia.
***Pulsoksymetr – to taki urządzenie nakładane na palec, które pokazują nam poziom saturacji (SpO2), parametru obrazującego stopień wysycenia hemoglobiny tlenem. Im niższa saturacja tym gorzej i pacjent zaczyna cierpieć z powodu niedotlenienia. Wtedy musimy podać pacjentowi tlen do otrzymania odpowiedniego poziomu. https://image.ceneostatic.pl/data/products/39210893/i-beurer-pulsoksymetr-po-40.jpg
Do następnego! 🙂
Kiedy następny? 😆